26 VIII 2012 - Garnier BB Cream

Napisanie recenzji jak widać zabrało mi trochę więcej czasu niż przewidywałam, jednak teraz wreszcie mam chwile, żeby usiąść i napisać parę slow. Na pierwszy ogień tak jak zapowiadałam idzie BB Cream z firmy Garnier!


Używałam tego produktu na tyle długo, ze mogę napisać swoja w 100% szczera opinie. Jak już kiedyś wspominałam uwielbiam BB Creamy, szczególnie latem. Nie są tak ciężkie jak tradycyjne podkłady dzięki czemu nawet z pełnym makijażem na twarzy czujemy się świeżo i lekko. Gdy tylko usłyszałam o tym produkcie wiedziałam, ze muszę go przetestować, więc szybko pobiegłam do drogerii i zaopatrzyłam się w nowy wynalazek Garniera. Pierwszym plusem było to, iż producent daje nam do wyboru kilka odcieni kremu. Spotkałam się z firmami, które w swojej ofercie miały tylko jeden i logiczne było, ze tylko konkretna grupa konsumentów będzie w stanie skorzystać z tego kosmetyku. Kolejnym plusem jest bardzo przyjemny zapach. Wiem, ze wielu osobom się nie spodobał jednak mi bardzo przypadł do gustu. Jest bardzo lekki co dodaje całości bardzo wiosennego efektu.
Bb Creamy nie maja bardzo dużego krycia i w 100% byłam tego świadoma. Jednak muszę przyznać, ze produkt Garniera rozwiał moje obawy co do tego, ze po nałożeniu kosmetyku nadal będzie widać moje wszystkie niedoskonałości. Owszem krosty czy blizny było można zauważyć na mojej twarzy jednak mimo to byłam bardzo przyjemnie zaskoczona. Kosmetyk pozostaje na twarzy na niemal cały dzień. Jedynym minusem jaki zauważyłam jest to, ze na skórze tłustej czy mieszanej po kilku godzinach zaczyna się błyszczeć jednak nałożenie nowej warstwy pudru załatwia sprawę!

Podsumowanie:
Zdecydowanie polubiłam ten produkt. Zastąpiłam nim mój podkład na cale wakacje. Dzięki niemu na prawdę nie musiałam się martwic o to czy dobrze rozprowadziłam produkt i czy nie mam żadnych smug na twarzy. Gorąco polecam choć osoby z bardzo tłustą cera lepiej żeby poszukały sobie jakiegoś bardziej skutecznego BB Cream'u.

Ocena: 4,75/5 (odjęłam ćwierć punktu za to świecenie się skory)





23 VIII 2012 - A Little Bit of Heaven

Dzisiaj świat zdecydowanie nie był po mojej stronie! Nadszedł 'ten' czas miesiąca, który nie był dla mnie zbyt łaskawy. Damska część widzów mojego bloga z pewnością wie o czym mowie. Nie mająca siły niemal na nic wieczorem zaległam na kanapie i ze zwątpieniem przerzucałam kolejne kanały w telewizorze. Oczywiście spotkał mnie ten sam problem, co niemal każdego na całym świecie – kompletnie nic ciekawego akurat nie leciało w magicznym ekranie. Na odsiecz przyszła moja ciocia z filmem 'A Little Bit of Heaven'. Gdy tylko zobaczyłam Kate Hudson na okładce wiedziałam, ze będzie to idealny sposób na spędzenie tego leniwego wieczoru.


Film jest niesamowity. Ogólnie nie jestem osoba, która przepada za typowymi wyciskaczami łez, jednak ten był zupełnie czymś innym. Produkcja ta opowiada o dziewczynie, Marley, która w dowiaduje się, ze ma raka. Wiadomość spada na nią niespodziewanie i oczywiście nie wie jak zareagować. Poczałkowo podchodzi do tematu dość luźno, jednak wraz z rozwojem filmu i osobami, które pojawiają się w jej życiu zaczyna rozumieć powagę sytuacji. Nie chce zdradzać tutaj szczegółów, więc na pewno warto zobaczyć ten film. Obsada jest świetnie dobrana, a wątek na prawdę łapie za serce. Ja sama uroniłam kilka łez podczas oglądania!





21 VIII 2012 - Summer is almost gone!

Nie wiem kiedy zleciały te wakacyjne tygodnie! Mam wrażenie, ze dopiero co przyjechałam do Stanów, a już za dwa tygodnie wracam do Polski! Na prawdę wiele się działo, dużo zobaczyłam. Jednym z ważniejszych punktów całego wyjazdu był wyjazd nad ocean. Tydzień leżenia na plaży i nie martwienia się niczym – zdecydowanie było mi to potrzebne. Teraz kiedy wakacje już się kończą i nie mam tak wielu rzeczy do zrobienia nadszedł czas bym znowu tutaj wróciła. Natomiast w drugim tygodniu września ruszy mój kanał na YouTube. Mam nadzieje, ze uda mi się zainteresować chociażby małą liczbę odbiorców tym co będę na nim umieszczać. Tymczasem zostawiam Was z kilkoma zdjęciami z wyjazdu nad ocean!