30 X 2011

Zmiana czasy trochę mnie wybiła z rytmu. Gdy rano wstawałam, nie miałam zielonego pojęcia, która jest godzina, bo dziwnym trafem wszystkie zegarki w moim domu wskazywały inną. Zwlokłam się z łóżka, żeby sprawdzić wiarygodną wersję. Było dopiero po 7, więc myślałam, że pójdę jeszcze na chwilę spać. Niestety mój pies stwierdził, ze się już wyspał i trzeba było iść z nim na spacer. Przyznam, że na dworze było bardzo przyjemnie. Oczywiście nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie się pojawi śnieg, a to już niedługo.
Wczoraj zaczęłam dietę, o której pisałam. Z wielką ochotą dodałabym tutaj zdjęcia posiłków, ale moja mama zabrała/pożyczyła aparat i nie miałam czym zdjęć robić. Jak tylko wróci do domu to zrobię jakieś zdjęcia mojego dietetycznego jedzenia. W międzyczasie gdy piszę ten post, zdążyłam zjeść śniadanie. Przyznam, że było to dla mnie sporym wyzwaniem, bo postanowiłam zjeść jajko na miękko. Kilka lat temu dość mocno zraziłam się do jajek, wywoływały u mnie wręcz odruch wymiotny. Poza tym jestem wegetarianką, jednak z powodów zdrowotnych lekarz zalecił mi jedzenie przez pewien czas jajek i ryb. Jedno mam już za sobą, co do ryb, to będzie jeszcze ciężej niż z jajkami. Chyba jednak dla spokoju będę musiała się przemóc.






27 X 2011

Siedzę z lampką wina w ręku, a po głowie cały czas chodzi mi Myslovitz. To dość dziwne jak na mnie ponieważ przeważnie nie słucham polskich zespołów. Głównie jest to spowodowane tym, że odkryłam iż w telewizji znowu leci 'Magda M'. Kiedyś uwielbiałam ten serial. Każdego niedzielnego wieczoru (bodajże) siadałam przez telewizorem i z zacięciem oglądałam go. No, ale mniejsza z tym. Gdy wczoraj pisałam notkę na temat świąt, chyba nie byłam świadoma jak mało czasu zostało o tego okresu. Doszło to do mnie dzisiaj i zrozumiałam, że muszę się wreszcie zająć czymś bardzo ważnym dla mnie. Muszę schudnąć. Szczerze to zabieram się za to już od dawna, ale puki co mi się to nie udało. Teraz gdy w mojej głowie pojawiły się marzenia na temat idealnego wyglądu na wigilijnej kolacji, postanowiłam poważnie się za to zabrać. Będę raz na jakiś czas pisała jak mi idzie. Pewnie głównie będę żywiła się jabłkami, bo je uwielbiam, ale jakiś czas temu kupiłam sobie książkę na temat odchudzania i myślę, że skorzystam z tych przepisów!







26 X 2011

Zdecydowanie za dużo ostatnio myślę. Chociaż w sumie, jest to logiczne. Od czterech dni siedzę w domu i nie potrafię się pozbierać, a szczerze mówiąc chyba to wszystko jeszcze do mnie nie doszło. Cały czas mam wrażenie, że jak zwykle wróci po południu do domu i wszystko będzie jak dawniej. Mniejsza z tym. Od czasu jak mój ojciec nas zostawił zaczęłam się martwić o święta. Od połowy wakacji nie mogę się doczekać zimy, Bożego Narodzenia i nie pozwolę, żeby on to zniszczył! W grudniu przyozdobię pięknie dom, przygotuję cudowną Wigilię. To trochę dziwne, że już zaczynam wszystko obmyślać, ale po prostu znam siebie i wiem jak się wszystko skończy jeśli nie zajmę się tym teraz.





A oto częściowy powód mojego myślenia o świętach. Ktoś zostawił mi to na biurku.


24 X 2011

Coś się zaczyna, coś się kończy. Łatwo to powiedzieć, a trudniej zrozumieć. Znacie to uczucie kiedy, wiecie że stanie się coś złego i jest to nieuniknione. Czekacie na ten moment, a kiedy on już przychodzi nie jesteście na to kompletnie gotowi? Ja wczoraj się przekonałam jak to jest. Mój ojciec Nas zostawił. Po prostu ot tak odszedł, nie zważając na to jak bardzo mnie to zrani. Zakochał się w kimś innym i chciał przez resztę swojego życia być szczęśliwym, a my mu tego nie daliśmy. W piątek mieli rocznicę ślubu. Dziewiętnastą albo dwudziestą. Już sama nie pamiętam. Niestety już ostatnią. Już od dawna nie było między nimi dobrze, ale cały czas miałam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Wszyscy dookoła mi powtarzali 'Nie martw się, będzie dobrze. Zobaczysz.' Ah, jak bardzo się mylili. Obecnie kompletnie nie wiem co mam ze sobą zrobić. Rano jak zwykle wyszłam do szkoły. Na lekcji usiedziałam 5 minut i poprosiłam, żeby mnie zwolnili do domu. Nie byłam w stanie zostać tam dłużej. Nie potrafię sobie wyobrazić jak wszystko się ułoży. Czuję, że nie dam sobie już rady.

21 X 2011

Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie weekend! Jak ja bardzo na niego czekałam. Suma summarum dzisiejszy dzień nie był taki najgorszy. Miałam mieć trzy sprawdziany i oddać dwie zaległe prace – w efekcie końcowym nie musiałam oddawać ani jednej pracy ani nie miałam sprawdzianów! Miracle! Oczywiście na weekend mam trochę nauki, ale jestem dobrej myśli, że się ze wszystkim wyrobię i jeszcze do tego znajdę czas na przyjemności. Jutro rano mam w planie iść do szkoły, ale w sumie bardziej dla relaksu niżeli pracy. Moja rzeźba potrzebuje jeszcze kilku poprawek, a sobotni poranek wydaje mi się na to najlepszym czasem. Tak jeszcze à propos sztuki. Moja nauczycielka pokazała mi dzisiaj fantastyczną stronę, która mnie mocno zainspirowała. Genialne pomysły i świetnie wykonania!







Wszystkie zdjęcia i pomysły pochodzą ze strony Graphic Exchange .Polecam!

19 X 2011

Nie wiem jak to się dzieje, ale z dnia na dzień doba staje się coraz krótsza. Nie chodzi mi tutaj o to, że robi się coraz szybciej ciemno (bo to akurat mi odpowiada), ale o to, że nie wyrabiam się już z niczym. Połowę dnia siedzę w szkole, potem trzeba wyskrobać chwilę na pozałatwianie innych spraw, następnie sekundka na siłownię i jeszcze do tego nauka. Jak ja mam to pomieścić w tych kilku marnych godzinach?! Przeważnie kończy się na tym, że uczę się do później nocy, a jak już mam możliwość położenia się spać, to nie potrafię zasnąć. Efektem końcowym tego wszystkiego jest to, ze od dwóch tygodni sypiam po godzinę dziennie i to jeszcze nie w domu, tylko w szkole na zajęciach! W chwili obecnej ratuje mnie świadomość, że weekend coraz bliżej, chociaż szczerze wątpię, że uda mi się wsypać, ale chyba nie pozostało mi nic innego niż mieć nadzieję. Wczoraj musiałam jeszcze biegać po mieście w poszukiwaniu prezentu na urodziny, o których dowiedziałam się kilka godzin przed ich rozpoczęciem. Dzięki temu (wyłącznie) udało mi się kupić jakieś buty i spodnie. Ekspedientka dosłownie z kluczami w rękach czekała, aż wreszcie coś wybiorę, bo chciała już zamykać sklep.





17 X 2011

Już dawno nie byłam tak zdenerwowana i wybita z rytmu! Wszystko za sprawą kompletnie niedorzecznej wizyty u lekarza. W swoim życiu spotkałam naprawdę wielu lekarzy, ale tego, u którego byłam dzisiaj to jakaś kompletna porażka! Nie dość, że całkowicie zignorował to co do niego mówiłam, to jeszcze traktował mnie jakbym była z niższej klasy społecznej. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiała iść do niego na wizytę. Ah, jak jedna osoba potrafi zniszczyć cały dzień, ale już postaram się o tym nie myśleć. Mam jeszcze trochę nauki na dzisiaj, a w międzyczasie skoczę na siłownię. Ustaliłam sobie nowy plan treningów i trzeba się go trzymać!



Oto jak spędziłam cały weekend i jak mam zamiar spędzić wieczór.  

15 X 2011

Dzień powoli mija. Nie wiadomo dlaczego za oknem świeci słońce i jest niebieskie niebo. Jest jesień! Powinno już być zimno, a z chmur lecieć deszcz! Wiem, dziwna jestem. Wczorajszy wieczór spędziłam na oglądaniu Grease. Dziwiłam się dlaczego dopiero teraz się za to zabrałam. Jeden z bardziej klasycznych musicali, a ja widziałam go pierwszy raz. Całe założenie ciekawe choć dość proste. Aktorzy świetnie dobrani. John Travolta i Olivia Newton - John idealnie pasowali do swoich ról i do siebie. Kto nie widział jeszcze Grease – gorąco polecam. Dzisiaj kolejna dawka inspiracji. Tym razem – biuro. Ah, gdybym tylko mogła mieć swoje własne. Miałabym gdzie się na spokojnie uczyć, rysować, malować i szyć. Kiedyś na pewno będę miała właśnie biuro. Jednak niestety na to 'kiedyś' muszę jeszcze trochę poczekać. Teraz trzeba iść się uczyć. Brak własnego biura nie zwalnia mnie od nauki. Plan na wieczór – Indiana Jones!





14 X 2011

Postanowiłam się otrząsnąć. Problemy zawsze będą mi towarzyszyć i muszę się z tym pogodzić. Dzisiaj zaczął się mój trzydniowy weekend. W sumie jeden dzień już mi się kończy. Posłużył mi on bardziej do relaksu niżeli nauki i pracy. Może właśnie tego potrzebowałam. Obecnie siedzę zawinięta kocem z ciepłą herbatą pod ręką. Mam wrażenie jakbym miała być znowu chora. Oby to było mylne wrażenie. Nie mam czasu na kolejne choroby. Jest już połowa października, a ja jeszcze nie oswoiłam się z tym, że trzeba chodzić do szkoły i się uczyć. Muszę się nauczyć systematyczności i obowiązkowości. Podejrzewam, że wtedy moje życie wyda się choć ciut łatwiejsze. Plan na pozostałe dwa dni? Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Może znajdę chwilę, żeby wybrać się na zakupy, bo na dworze coraz zimniej i przydały by się jakieś botki i swetry.


Cały dzień w słuchawkach słychać było muzykę z mojego ulubionego musicalu. The Rocky Horror Picture Show - polecam!


Ulubione buty letnie. Niestety teraz, kiedy jest już zimno muszę je schować do szafy :(


 Mój największy hit jesieni! Ciepłe swetry, zdecydowanie najcudowniejsza rzecz na świecie!

12 X 2011

Nie potrafię znaleźć odpowiedniego stwierdzenia na to w jakim stanie jestem przez ostatnie kilka dni. W sumie to przez ostatnie 3 lata. Każde słowo jakie przychodzi mi do głowy jest za słabe i oddaje moje emocje tylko w jakimś marnym ułamku. Jakie cele? Zasnąć. Z opcją 'nie obudzić się'.



10 X 2011

 Nareszcie za oknem widać jesienną pogodę! Trochę to dziwne. Wszyscy czekają na to jak będzie ciepło i słonecznie, a ja na deszcz, śnieg i zimno. Zdecydowanie kwestia gustu. Nie mam pojęcia kiedy cały weekend minął. Mam wrażenie jakby dopiero co piątek się kończył. Pierwszy dzień nowego tygodnia był...hmmm... no właśnie jaki? Strasznie dużo myśli i refleksji. Kolejny tydzień października powitałam wizytą u mojej masażystki. Ona ma magiczne ręce! Tylko niestety wszystko strasznie boli. Mam strasznie pospinane mięśnie, nawet te, które na ogół się nie spinają. Na szczęście jakoś przeżyłam. Poleciałam szybko do szkoły. W sumie jedyną pozytywną rzeczą było to, że rzeźba, którą obecnie robię zaczyna przypominać modelkę. Reszta dnia przeleciała mi między palcami i dopiero teraz mam czas zabrać się za jakąś naukę. Geografia i Polski mnie wołają!



9 X 2011 - lampion z dyni

Tak jak wczoraj obiecałam pokaże dzisiaj jak zrobić lampion z dyni. Muszę przyznać, że jest to dziecinnie proste. Sprawia wiele radości i uśmiechu podczas samego procesu tworzenia. No to zaczynamy :)

Będziemy potrzebować dyni (ja akurat użyłam mniejszych odmian, ponieważ chciałam te lampiony postawić na stole, więc te duże dynie nie zdały by egzaminu), nóż, łyżkę, marker lub ołówek, jakąś miskę czy głębszy talerz oraz oczywiście świeczkę/podgrzewacz.



Jak już zgromadzimy wszystko co jest nam potrzebne to możemy przejść do zabawy :) Bierzemy naszą dynię i na samym jej czubku wycinamy otwór przez, który będziemy wyciągać miąższ. Proponuję sobie narysować okrąg (bądź każdy inny kształt, który nam się podoba – gwiazdkę, kwadrat, trójkąt). Wycięty kawałek później będzie przydatny jako 'przykrywka'.  




Gdy już wycięliśmy otwór, bierzemy łyżkę i wyciągamy cały miąższ ze środka dyni. Jest to trochę mozolne zajęcie, ale szybko idzie. Staramy się by wnętrze było w miarę gładkie. Wszystko co wyciągniemy z dyni, zostawiamy, ponieważ później przyda nam się do zrobienia zupy z dyni oraz pestek.





Bazę pod nasz lampion mamy już zrobioną. Teraz przychodzi zabawna część, czyli tworzenie twarzy naszej dyni :) Wybieramy jaki chcemy wzór i szkicujemy go sobie na dyni (można to zrobić zarówno ołówkiem jak i markerem, ale trzeba mieć pewność, że ewentualne pozostałości po markerze będzie się dało zmyć!)

  

Po narysowaniu szablonu zabieramy się za wycinanie. Trzeba być uważnym, żeby nie wyciąć zbyt dużo. Gdy już skończymy wycinać twarz naszej dyni, do środka wkładamy podgrzewacz i gotowe! Nie polecam przykrywania dyni w czasie, gdy podgrzewacz się pali, ponieważ przykrywka się przypali :)


  
Mam nadzieję, że spodoba się Wam moja instrukcja jak zrobić lampion z dyni. Idealna ozdoba na zbliżające się Halloween. Oczywiście nie trzeba wycinać twarz. Jest wiele różnych wzorów na to jak przyozdobić dynię, jednak twarz wydaje się być najbardziej klasycznym wyborem. Później pokażę Wam co zrobić z miąższu, który pozostał po naszym lampionie!

8 X 2011

Dzisiejszy dzień minął pod znakiem dyni. Za niedługo Halloween, więc najwyższy czas zacząć robić ozdoby. Wszystkie dekoracje zrobię dopiero w piątek, bo akurat będę miała wolne od szkoły. Do tego czasu zdążę jeszcze wszystko wymyślić. Dzisiaj natomiast robiłam próbne lampiony z dyni. Mam zamiar zrobić osoby post, który poświęcę procesowi powstawania lampionów. Pojawi też się przepis na zupę z dyni, którą również dzisiaj zrobiłam. Jedna rzecz, a jak wiele można z niej stworzyć!




7 X 2011

 Odkąd pamiętam, marzy mi się piękna i przytulna sypialna. Moje własne zaciszne miejsce, w którym mogłabym wieczorami czytać książki, pisać listy, pić ciepłą herbatę. Mój azyl, do którego problemy, szkoła i praca nie miały by wstępu. Teraz niestety tego nie mam. W jednym pomieszczeniu mieści się moja sypialnia, biuro, garderoba. Czasami mam wrażenie, że jest to najbardziej toksyczny pokój w całym domu. Gnieżdżą się tam wszystkie problemy i dylematy. Aż strach tam wchodzić.






Jak ja to zawsze mówię: ' Jak będę już duża to sobie sprawię moją wymarzoną sypialnię!'. Zobaczycie, że tak będzie. ^^ A oto jak spędzam dzisiejszy wieczór. Nic więcej mi nie potrzeba... A może jednak?